-Louis? Zostawicie nas samych? - zapytałam.
-Jasne.
Byli już pod drzwiami.
-Pa! - krzyknęłam.
-Pa piękna. Cześć Niall! - odkrzyknęli. Poszłam zrobić coś do jedzenia. Gdy wyciągałam składniki na kanapki z lodówki poczułam ręce na swoich biodrach.
-Hmm...?
-Kochanie wiesz, że nie możesz się teraz przemęczać - w tym momencie wziął wziął mnie na ręce. W ramach buntu posmarowałam go dżemem truskawkowym.
-Do twarzy Ci - powiedziałam uśmiechnięta.
-Jestem słodki - powiedział.
-Ty zawsze jesteś słodki - powiedziałam i pocałowałam go w usta. Odwzajemnił pocałunek. Usadził mnie na kanapie w salonie i poszedł dokończyć moją robotę.
-Niall? - zawołałam.
-Co jest? - przyszedł do mnie, a ja wyciągnęłam ręce do niego, żeby wziął mnie na ręce. Uśmiechnął się i wykonał moje polecenie.
Zaczął mnie całować i dotykać. Gdy zcisnął moje udo syknęłam z bólu.
-Boże kochanie nie chcialem - momentalnie przerwał pocałunki. Nie spodobało mi się to.
-To nic. Misiek?
Popatrzył się na mnie tymi pięknymi oczami.
-Przepraszam - powiedziałam. Po moim policzku spłynęła osamotniona łza.
-Ej skarbie nie płacz proszę. Uderz mnie, wyzywaj tylko nie płacz - powiedział i mnie przytulił.
-Ale to moja wina - powiedziałam mu do ucha.
-Ale o co chodzi?
-No bo - odkleiłam się od niego - wiem, że jesteś podniecony. Chcesz się kochać, a ja nie mogę - powiedziałam i wybuchnęłam płaczem.
-Ej, ej, ej! - powiedział. - To nie tak, jak myslisz. - powiedział i postawił mnie na ziemię. - Tak jestem podniecony bardziej niż zwykle. Ale rozumiem to, że nie jesteś teraz w stanie. Nie płacz. Ja mogę na Ciebie czekać nawet całe życie.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Na pewno nie jesteś zły? - powiedziałam.
-Na pewno - uśmiechnął się.
*Oczami Niall'a*
No dobra byłem zły. Nie kochaliśmy się już jakiś miesiąc! Muszę ją jakoś namówić do seksu. Ale nie chwila! Ona jest przemęczona. Może on ją dotykał? Może dlatego nie chce ze mną sypiać? Zabiję gnoja!
-Nial? - z zamyśleń wyrwała mnie moja Angel.
-Niall?! - powiedziała.
-Tak?
-Wszystko w porządku?
-Tak, tak. Tylko ja...no ten... yyy... - o boże co ja teraz wymyślę?!
-No słucham?
-No dobra. Tylko nie bądź na mnie zła. No bo ja sobie tak pomyślałem, że jeżeli nie chcesz tego ze mną robić, to może on Cię dotykał? - założyłem ręce na kark i wyczekiwałem odpowiedzi.
Nic nie powiedziała, tylko się do mnie przytuliła.
-Misiek on mnie nie dotykał, tylko...
-Tylko? - pospieszyłem ją.
-Próbował mnie pocałować, a ja przekręcałam głowę i dlatego dostawałam w twarz.
Gdy to powiedziała momentalnie się napiąłem.
-Proszę nie bądź na mnie zły - wtuliła się we mnie jeszcze mocniej. Jak ja mógłbym być na nią zly, skoro ona mnie zawiniła?! Kocham ją. Nikt już jej nie skrzywdzi. Nigdy!
-Kicia może pójdziemy na zakupy?
-Idź sam proszę. Ja nie mam siły.
-No dobrze - powiedziałem i udawałem smutnego.
Gdy moja niunia to zobaczyła od razu mnie pocałowała. Odwzajemniłem. Było mi z nią tak dobrze. W końcu się ode mnie odkleiła i usiadła na kanapie.
-Ej no już? - zapytałem.
-Zakupy czekają - powiedziała i pokazała palcem na drzwi. Spuściłem głowę i wyszedłem. Pojechałem do galerii.
Kupiłem to i owo. Gdy już miałem wychodzić zadzwoniła do mnie Angel.
-Tak śliczna?
-Jesteś jeszcze w galerii?
-No jestem a bo co?
-Kupisz jeszcze(...)?
-Yyy...taa jak nie zapomnę to jasne.
-Dobra to pa
-No pa.
Wszedłem jeszcze na chwilkę do jubilera. Angel lubi błyskotki więc, czemu nie? Kupiłem jej łańcuszek, barnsoletkę i pojechałem do domu. Z salonu dobiegły mnie śmiechy i hihy. Gdy tylko tam dotarłem to Angel się do mnie przytuliła. Eleanor siedziała na Louisie, Pezz śmiała się z Zayn'em a moje kochanie tuliła się do mnie. Poszedłem rozpakować zakupy i zawołałem moją kochaną. Szybko przyszła.
-Tak misiek? - podeszła i pocałowała mnie w policzek.
-To jest dla Ciebie kochanie. - podałem jej dwa pudełeczka. Gdy otworzyła to zaniemówiła.
-Wszystko w porządku? - zapytałem zaniepokojony, bo łza spłynęła po jej policzku. To chyba nie był dobry pomysł.
-Ej nie płacz.
-Niall ja na to nie zasługuję. Nie zasługuję na Ciebie - powiedziała i znów się we mnie wtuliła.
-Spokojnie. Jesteś. To mi wystarczy - powiedziałem i wpiłem się w jej usta.
-Kocham Cię!
-Ja Ciebie też - znów ją pocałowałem.
Po chwili poszliśmy do gości. Fajnie się z nimi rozmawiało. Po jakiś 3-4 godzinach wszyscy się rozeszli. Była akurat 19:50
*Kilka dni później* *Oczami Angel*
Jest godzina 2:30 a ja nie mogę spać. Jest burza. A ja się jej boję. Gdy byłam jeszcze małą dziewczynką tata mówił mi, że jak jest burza to dziadek się na mnie złości. Dziadek był najbliższą mi osobą. Zawsze mogłam do niego pójść i się wyżalić A teraz? Jedynie na grób. Ale dobra. Gdy mi to
-Misiek? - szeptałam. Nic. Gdy przygryzłam mu ucho to się lekko uśmiechnął.
-Mmm...
-Przepraszam, że Cię obudziłam. Przytulisz? - mój kochany przetarł oczy.
-Ej! - prawie podskoczył - dlaczego płaczesz?
-Możesz mnie wyśmiać, ale boję się burzy. - powiedziałam.
Świetne. Next :)
OdpowiedzUsuń