piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 12. "Strzal z pistoleta. Jeden...drugi...trzeci. Ktos nie zyje"

-Masz zamiar z tej piepszonej łazienki, czy mam Ci pomóc?! - krzyknął Chris. Wyszłam z niej. Szybko powędrowałam do "swojego pokoju". I znów przywiązana, Chris się dopierdala do mnie. Mam tego dość. Oby Harry dostał SMS'a. Jak ja się boję. Co jest z Niall'em?!
-No hej piękna. -a to kto znów?!
-Czego chcesz. - warknęłam.
-Nic Ci nie zrobię. Chris powiedział, żebym zrobił Ci coś do jedzenia i sprawdził czy nic Ci nie jest. Więc, o to i jestem. - powiedział chyba mulat. Ta, to był mulat.
-Daruj sobie.
-Ej. Spokojnie. Ja Ci nic nie zrobię. Nie jestem taki. - powiedział siadając na brzegu łóżka.
-Idź sobie! - powiedziałam. - chcę do Niall'a nie do Was. - obróciłam głowę.
-Masz na imię?..  - znów zapytał, a ja nie miałam zamiaru mu odpowiadać.
-Mogę posiedzieć sama?
-Jak tam chcesz. Jakby co, jestem Zayn. - powiedział i wyszedł.
Wydaje się fajny. Szkoda tylko, że ten cały "Zayn" należy do gangu Chris'a. Może i bym go polubiła. Ale wątpię.

Zayn Malik - z gangu Chris'a

Nagle usłyszałam huk. I to nie zły. Strzał z pistoleta. Jeden...drugi...trzeci. Ktoś nie żyje. Kolejne strzały. Hałas pochłonął cały "dom". Ktoś sprawdzał drzwi. Nagle czas na moje. Otworzył je... ehh... co ja gadam. Wyważył je. Na początku nie wiedziałam kto to jest. Nie wierzyłam własnym oczom. Harry odebrał wiadomość. Ale to nie on stał w drzwiach. To był Chris. Mierzył we mnie bronią. Oczy w sekundzie zalały mi się łzami. Zamknęłam oczy. Znów usłyszałam strzał. Nie czułam bólu.Dziwne. Otworzyłam je i kogo ujrzałam? Nikogo innego jak Louisa. Tak bardzo się cieszyłam. Odwiązał mnie z łóżka i mocno przytulił. Syknęłam z bólu, a on momentalnie się ode mnie odkleił.
-Boże Angel. Jak ty wyglądasz - prawie płakał. Pierwszy raz go takiego widziałam. Serce mi prawie pękło. Nigdy nie chciałabym widzieć tego po raz drugi. Nigdy!
-Choć. Zabiorę Cię z tąd. - powiedział i pomógł mi wstać. Trochę to potrwało, więc wziął mnie a ręce. Chwilę później byliśmy już w samochodach. Ja, Louis, Harry. Gdy dotarliśmy do domu, Harry wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Byliśmy już w środku. Eleanor siedziała na kanapie załamana. Louis szybko do niej podszedł i mocno przytulił. To było takie słodkie. 
-Niall! - zawołał Harry. Po jakiś 10-ciu minutach przyszedł. Zaniedbany, włosy potargane. To nie był mój Niall. 
-Czego chcecie? - nawet nie popatrzał. Było mi tak przykro. Chciałam płakać, ale się powstrzymałam. Przez przypadek kichnęłam. Mój kochany popatrzał się na mnie. Szybko do mnie podleciał i przytulił. Znów ten cholerny ból, ale w tym momencie mogli by mi żebra polamać, a ja mialabym to w dupie.
-Tak bardzo sie balem - wyszeptal to tak cicho, ze tylko ja moglam to uslyszec. 
-Ja za toba tez misiek - przytulilam go jeszcze mocniej. Poczulam jakas kropelke na ramieniu. Nie wierze. Niall placze. 
 
 
Czytasz?--->Komentujesz 
 
A tak wgl to heey wszystkim^.^ Sorki, ze nie oddawalam ale nie mialam czasu ;/ 

5 komentarzy:

  1. OMG. Świetny rozdział. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. ;) Dziękuję, bo chyba tylko ty komentujesz ;c
    http://harry-summer.blogspot.com/ A to mój drrugi blog <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super < 3333
    Czekam na next < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG Jaki boski !!! <3 Kocham !!!

    OdpowiedzUsuń