środa, 26 lutego 2014

Rozdział 24."Gdzie są dzieci?!"

*Oczami Eleanor*

Siedziałam sobie spokojnie na kanapie wtulona w mojego mężczyznę. Chciałam iść do kuchni, bo zgłodniałam. Byłam już w połowie drogi, gdy poczułam straszny ból w brzuchu.
-Louis!!...! - krzyknęłam, a on momentalnie znalazł się obok mnie.
-Co się dzieje?! - zapytał.
-Pić mi się chce - powiedziałam sarkastycznie.
-Boże Ty rodzisz! - złapał się za głowę.
Wziął mnie na ręce i zaprowadził do samochodu. Nie wiem jak mnie uniósł. Jestem trochę ciężka, a jeszcze z brzuchem. Jechał jak wariat. Nie zwracał uwagi na czerwone światło. Jesteśmy już w szpitalu. Wzięli mnie na wózek inwalidzki i pojechałam na salę.

*Oczami Louisa*

To było tak nagle. Nie wiedziałem co się dzieje. Napisałem do wszystkich. Szybko przyjechali. Dan i Angel akurat szły. Ona miały jeszcze tydzień.
-Co się stało?! - zapytał Niall.
-Eleanor rodzi!
-To super! - krzyknęła Dan - Dlaczego się denerwujesz?.
-Sam nie wiem. Może dlatego, że mogą być jakieś powikłania.
-Spokojnie - przytuliła mnie Angel.
-Wszystko będzie dobrze.
-Hej wszystkim! - nagle przyjechali jeszcze Hazz z Rozalie i Zayn z Perrie. - Co się dzieje?
-El rodzi - pisnęły Dan i Angel.

*Oczami Eleanor*

O boże! Jak to strasznie boli!
-Louis! - krzyknęłam.
-Nie tutaj nikogo takiego - powiedział lekarz.
-Słuchaj pan. - złapałam go za fartuch i przyciągnęłam do siebie - Albo go pan zawoła, albo będę tak długo wstrzymywała poród, że to dziecko nie wyjdzie!
Lekarz go zawołał.
-Kochanie! Wszystko dobrze?! - zapytał i złapał mnie za rękę.
-Tak. Aaa...! Rodzę!!
Parłam. Parłam z całej sily. Jakieś 30 minut później usłyszałam płacz dziecka. Lekarz podał je pielęgniarkom. Znów parłam.
-Nie wychodzi.
-Co to znaczy?! Poroni?! - krzyknął Louis.
-Ależ nie. Trzeba zrobić cesarskie cięcie. - powiedział, a Louis zemdlał. Pielęgniarki wzięły go na wózek i wywiozły. Poczułam ból. Ból w brzuchu. Widziałam krew. Rozcięli. Płacz dziecka.
-Już po wszystkim. Jest pani bardzo silną kobietą.
-Dzękuję.
Znów ból. Zaszywali mi brzuch. Tak się cieszę, że juz po wszystkim.
Nagle do sali wparował Louis.
-Urodziła?!
-Tak proszę pana - zwrócił się do niego lekarz.
-Gdzie są dzieci?!
-Spokojnie. Pojechały na badania.
-Jakie badania?!
-Każde nowe dziecko jest badane po porodzie. To jest normalne. Spokojnie.
-Dobrze i dziękuję.

*Oczami Nialla*

Widziałem dzieci Louisa. Były takie słodkie.
Dziewczyn już nie było, więc ja pojechałem do domu. Nowego domu. Musiałem kupić nowy. Przecież nasza rodzina się powiększy.

*Dwa tygodnie później**Oczami Angel*
 
Już po wszystkim. Już po porodzie. Leżałam w łóżku szpitalnym czekając na Nialla. W pewnej chwili mój kochany wszedł do mnie. Podszedł bliżej i mnie pocałował. Podał mi duży bukiet róż. Poprosiłam go, żeby poszedł po lekarza i przyniósł dziecko. Chwilę później przyszedł. Podał mi ją.
-Niall? - popatrzył się na mnie - Jak damy jej na imię?
-Może Darcy?
-Darcy Horan. Pasuje! - powiedziałam a on cmoknął mnie w usta.
-Kochanie potrzymaj ją, ja idę do toalety.


*Oczami Angel**Kilka dni później*


Dziś wychodzę ze szpitala. Tak bardzo się cieszę. podobno idziemy do nowego domu. Jesteśmy już pod nim. Jest ogromny! Niall zakrył mi oczy i poprowadził do środka. Pierwsze co zobaczyłam, to salon. Później była kuchnia. Poszłam wzdłórz korytarza. Pierwsze drzwi to była sypialnia. Była piękna. Ostatnia była łazienka.
-Niall - uroniłam łzę - to jest piękne.
Wtuliłam się w niego.
-Ale to nie wszystko.
-Jeszcze coś?
Zaprowadził mnie do pokoju Darcy.
-Niall. Niall to - popłakałam się.
-Cii.. - powiedział i mnie przytulił.
-Nie pozwolę jej na to, żeby miała takie dzieciństwo jakie miałam ja.
-Kochanie. Ona wspaniałą matkę i przystojnego ojca. Nic jej się nie stanie.
-A co z Perrie, Rozalie i Danielle?
-Urodziły zdrowe dzieci. 
-Zaprosimy ich?
-Wątpię. Są bardzo zmęczone. A z resztą, Ros leży jeszcze w szpitalu. Urodziła wcześniaka.

Heey!
Ludzie przepraszam, że taki krótki,
ale nie miałam zbytnio czasu na napisanie.
Jeszcze raz przepraszam ;/
Rozdział dedykuję
...
Agati Stylinson!
Gratuluję kochana.<3
Dobra ja zmykam.
Jak się uda, to później dodam nowy ;3

wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 23."Nie ma czegoś takiego jak miłość albo zakochanie"

-Ooo... Kogo ja tu widzę. Angel świetnie wyglądasz! - powiedziała i mnie przytuliła.
-Daj se spokój. Widzisz, że Angel nie może się denerwować. Odpuść sobie, co? - powiedział zmęczony Niall.
-A czy ja coś robię? - udawała zdziwioną.
-Tak ku*wa! Ciągle ingerujesz w nasze życie! Przystawiasz mi się do narzeczonego...
-Że co?! - powiedziała zdziwiona.
-No co? Mówiłam Ci, że on mnie kocha.
-Niall ona chyba nie mów poważnie?! - zwróciła się do niego.
-A co? Przecież nie jesteśmy razem. 
-Ty świnio! - uderzyła go w policzek i pobiegła w głąb galerii.
Ciekawe, o co jej chodziło. Dobra nie chcę nie potrzebnych kłótni, więc komentarze zostawię dla siebie. 
-Kochanie? - zapytał Niall.
-Tak?
-Pamiętaj, żeby brać rzeczy dla dziewczynki - powiedziałam i go cmoknęłam.
-Wiem, wiem. O! Może te buciki?
-Piękne są - nagle zakuło mnie w brzuchu - Ałć.
-Kochanie?! Wszystko w porządku?!
-Tak, tak. Ona chyba już chce poznać swoich rodziców - zaśmiałam się.
-To niech nie straszy tatusia. Wytrzyma jeszcze 1,5 miesiąca.
-Mam nadzieję. Nie chcę, żeby była wcześniakiem.
-Ja też nie. Ale nawet jeśli, to to chyba nic nie zmieni, prawda?
-Prawda. Niech tylko będzie zdrowe.
-Oh tak - powiedział i pocałował mnie w czoło.

Gdy wróciliśmy do domu, Niall poszedł do sypialni rozpakować zakupy. Trochę tego było:
-bodybody, body 
-komplecik
-buciki
-czapeczki
-śpioszki
I takie różne. Usiadłam na kanapie i włączyłam jakiś film. Niall poszedł pod prysznic. 


*Oczami Rozalie*

Harry spał w sypialni. Tak słodko wyglądał. Robiłam właśnie obiad, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zmierzałam w jego kierunku. 
-Cześć. Zastałam Harry'ego?
-Harry śpi. A kim Ty jesteś, przepraszam?
-Jestem  Scarleth - wyciągnęła rękę w moim kierunku. - Była Hazzy.
-Miło mi. Rozalie. A to jest
-Widać. Gratulacje! Hazzuś się nie wyparł dziecka?
-Nie. Dobrze, że Ciebie się wyparł - uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi z hukiem. Chwile później zszedł Harry.
-Co sie stało? Kto to był?
-A co nie poznałeś? - spojrzał na mnie dziwnie - Scarleth.
-Kto?!
-Nie poznajesz swojej byłej? Hmm...Dziwne.
-Czego ona tutaj chciała? - zapytał zdziwiony.
-Nie wiem.!
-Kochanie nie denerwuj się, proszę - podszedł i mnie przytulił.
-Harry jak ja mam się nie denerwować? Przychodzi sobie jakaś panna i pyta o Ciebie. Jeszcze ubrana tak, jakby szła do burdelu! No proszę Cię!
-Przepraszam za nią. Obiecuję, że to już się nie powtórzy. - uniósł mój podbrudek i delikatnie złączył nasze usta. 
-Nie chcę mieć tak, jak ma Angel.
-Co masz na myśli? - momentalnie się ode mnie odkleił.
-Charlotte. Byla Niall'a ciągle za nimi łazi. Nawet na spacer nie mogą pójść, bo ona tam jest. Gdziekolwiek by nie poszli ona tam jest.
-Spokojnie - znów mnie przytulił.
-Obiecujesz, że mi i naszemu dziecku nic się nie stanie?
-Obiecuję. - i znów ten pocałunek.

*Kilka dni później*

Ostatnio strasznie boli mnie brzuch. Byłam z Harrym na spacerze.
-Kochanie poczekasz, ja pójdę szybko do kiosku?
-Pewnie - odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta.


Harry zniknął za rogiem, a mnie ktoś zaczepił.

-O hej! - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
-Yyy...Scarleth? - zapytałam.
-Tak - westchnęła.
-Czy coś nie tak?
-Ja Was nie rozumiem.
-Mogłabyś dokładniej?
-Harry to kobieciarz. Jedna za drugą lądowały mu w łóżku, a Ty zostałaś. Dlaczego?
-To się nazywa miłość.
-Każdej dziewczynie to mówił.
-Może ja jestem wyjątkowa? Nie pomyślałaś, że się w sobie zakochaliśmy?
-Nie ma czegoś takiego, jak "milość" albo "zakochanie".
-A jednak. - rzuciłam szybko i poszłam w stronę sklepu w którym znajdował się Harry. Akurat wychodził. 
-Możemy już wracać?
-Ale dlaczego? - kiwnęłam głową w stronę Scar. - Choćmy.
Złapał mnie za rękę i tak wracaliśmy.
-O patrz! Może wejdziemy? - pokazałam palcem dom Louisa i Eleanor.
Szybko się zgodził. Po chwili otworzyła mi El.
-Hej! - przywitałam się z nią buziakiem w policzek.
-Świetnie wyglądasz! - powiedział Harry.
-Ha ha ha. Nie śmieszne. Wchodźcie.
Louis pichcił coś w kuchni, a Eleanor pokazywała mi dom. Był piękny. 
-Salon
-Łazienka
-Sypialnia
-Kuchnia
-Siłownia
I wreszcie najlepsze. Pokój dziecka.
-A do będzie chłopiec czy dziewczynka? - zapytałam.
-Chłopiec i dziewczynka - powiedziała z uśmiechem na twarzy.

-Jejciu! Gratuluję! - powiedziałam i ją przytuliłam. Zeszłyśmy do chłopaków do salonu. Oglądali jakiś film. Podsłuchałyśmy ich rozmowę.
-I co dalej będzie? - zapytał Louis.
-A co ma być? Powiem Scarleth, żeby dała sobie w końcu spokój.
-A jak to nie podziała?
-Uwierz mi, że jak to nie podziała to moja kicia się nią zajmie - zaśmiał się. Sama prawda. Poszłyśmy do kuchni i sobie rozmawiałyśmy.

*Oczami Angel**Dwa miesiące później*

-Niall! Wyglądam jak wieloryb! - krzyknęłam stojąc przed lustrem.
Przytulił mnie od tyłu i cmoknął w policzek.
-Jesteś najpiękniejszym wielorybkiem na świecie.
-Ty to jak coś powiedz. Ahh...
Poszłam się przebrać i zeszłam do salonu. Wszystko było już naszykowane. Czas wychodzić. Po drodze podjechaliśmy jeszcze po Danielle i Liam'a.

I jak się podoba?
Myślę, że nawet fajnie wyszedł.
Męczyłam się z nim jakieś 2 godziny xD  
Ten post dedykuję
...
taajeedyynaa!
Gratuluję!
Dobra ja idę spać xD
Jednokierunkowych xxx