niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 35"Jak mogłeś?" "Ale to nie tak"

Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, co zrobić. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Podałem jej chusteczkę, a ona delikatnie otarła łzy w kącikach oczu. Tylko dlaczego ona mi się zwierzyła?
-Chcesz, żebym dalej kontynuowała? - zapytała.
-Jesli sprawia Ci to ból, to nie. Lepiej nie.
-Mam jeszcze chłopaka - popatrzałem znów na nią. Było widać w jej oczach, że mówi to z obrzydzeniem - Molestuje mnie, a jak nie chcę się z nim kochać, to mnie bije. Na oczach moich braci i siostry. Ostatnio tak mocno mnie uderzył, że musiałam pojechac do szpitala. - szlochała.
-Tutaj masz mój adres. Jakby co, to przyjedź.
Cece (Sisi)
-Dziękuję. - zobaczyłem w jej oczach iskrę nadziei.
-A jak się nazywasz?
-Cece. Cece McSmilly.
-Horan. Niall Horan - powiedziałem i podałem jej rękę. Ta się uśmiechnęła i odwzajemniła. Chwilę jeszcze pogadaliśmy, a ona wróciła do pracy. Ja poszedłem po Chachi. Bawiła się grzecznie z innymi dziećmi. To było dziwne. Czułem się obserwowany, ale gdy chciałem się odwrócić, zeby zobaczyć, czy ktoś mnie śledzi, malutka mnie zawołała. Podszedłem do niej i powiedziałem, ze musimy już iść. Grzecznie ubrała butki i wrócilismy do domu. Od razu pobiegła do łazienki się wykąpać, a ja zajrzałem do salonu i ujrzałem zapłakaną Angel z Darcy na rękach. Przypomniało mi się, jaki to ja byłem załamany, kiedy ona odeszła. Wyglądałem identycznie. Podbiegłem do niej i przytuliłem. Popatrzała na mnie i ostatni raz pociągnęła nosem, gdy w końcu zaczęła mówić.
-Kochanie?! C-co się stało? - zapytałem zaniepokojony.
-N-nie bądź n-na mnie zły, d-dobrze? -jąkała się strasznie. Wiedziałem, ze stało si.ę coś strasznego.
-Obiecuję.

*Oczami Angel*

-Straciłam pokarm - powiedziałam szeptem, mając nadzieję, że nie usłyszy. Popatrzał się na mnie i odsunął się. Ałć?
-Co zrobiłaś? - zapytał przez zaciśnięte zęby. Bałam się go. Nigdy taki nie był w stosunku do mnie.
-To co słyszałeś, Niall. Nie moja wina - powiedziałam wciąż szlochając. On tylko wstał, wziął ode mnie Darcy i nerwowo chodził po pokoju. 
-Moge Darcy? - ale głupie pytanie.
-Nie - odpowiedział szorstkim tonem.
-Że co? - wstałam i podeszłam do niego.
-Nie dostaniesz Darcy na ręce, póki pokarm Ci nie wróci - czy on sobie ze mnie jakieś jaja robi?!
-Chyba się przesłyszałam.
-Nie. Dobrze słyszałaś. 
-Niall ale zrozum, ze to nie jest moja wina! 
-A czyja?! Może moja! - Darcy wybuchnęła płaczem.
-Daj mi ją - powiedziałam już łagodnym głosem. On tylko odwrócił się i warknął, jakbym chciała mu zabrać Pizzę.
-Nie dam Ci jej powtarzam już to chyba setny raz, a Ty dalej nie rozumiesz - Darcy wpadła w histerię, a Niall nawet nie wiedział, jak ją uspokoić.
-Czy Ty nie widzisz, że ona nie chce być teraz u Ciebie na rękach?! Oddaj mi ją.! - krzyczałam. Krzyczałam, ale to nic nie dało.
-Wypierdalaj.! - nagle stanęłam jak słup soli. Jak on mógł?! Poczułam, ze moje oczy znów robią się mokre - Kochanie nie chciałem.
-Jak mogłeś - powiedziałam to tak cicho, ze ledwo ja to słyszałam. Pozwoliłam moim wargom drżeć.
-Ale to nie tak - chciał mnie przytulić, ale ja uciekłam do sypialni. Wyjęłam walizkę z pod łóżka i zaczęłam się pakować. Gdy skończyłam poszłam spakować Chachi, bo Darcy by mi nie oddał. Mała wzięła w rączki walizkę i pobiegła na dół. Zeszłam po schodach ze swoją walizką i podeszłam do drzwi. Poszłam jeszcze na chwilę do kuchni nalać sobie wody. Nagle zobaczyłam nasze wspólne zdjęcie. Wzięłam je do ręki. To była nasza druga randka. Siedzieliśmy wtedy na łące. Niall gadał jakieś głupoty, a ja zaślepiona nim patrzyłam się na niego, jakby był bogiem. W końcu nasze spojrzenia się spotkały. On zaczął sie zbliżać, poczyniłam to samo. Wtedy złączył nasze usta w niewinnym, ale i namiętnym pocałunku. Nagle z drzewa spadło jabłko, uderzając tym samym go w głowę. Odsunął się, a ja się zaśmiałam. Trochę skrępowany wyciągnął z koszyka szampana. Wstrząsnął nim, a po chwili zaczął mnie nim oblewać. Uciekałam. Uciekałam gdzie sie dało, ale on mnie dopadł. Upadłam na ziemię, a on wylądował na mnie. Poczułam, jak moje policzki pieką. Widziałam, jak Niall się zaśmiał. Zauważył też w jakiej sytuacji jestem, więc zaczął mnie łaskotać. Uśmiechnęłam się na same wspomnienie. Wtedy było pięknie. Zero kłótni, zero problemów. To było jakby czas stanął w miejscu, jakby wszyscy się zatrzymali. Liczyliśmy się wtedy tylko my. Żylismy chwilą. Ale koniec już marzeń. Poczułam, jak ktoś łapie mnie za rękę. To była Chachi. 
-Gotowa? - zapytałam.
-Mogę się pożegnać z tatusiem?
-Pewnie. Tylko szybko.
Gdy wyszliśmy, zadzwoniłam po Perrie. Szybko przyjechała. O nic nie pytała. Po prostu jechała. Gdy dotarliśmy pod jej dom, dopiero wtedy zadała to pytanie.
-Angel? - popatrzałam się na nią - Kim jest ta dziewczynka? - popatrzałam się na małą, akurat spała.
-Chachi. - powiedziałam wprost.
-Chachi?
-No tak. Przygarnęliśmy ją.
-Ale jak to się stało?
Westchnęłam głośno, zanim zaczęłam mówić.
-Byłam w sklepie, wyszłam, zaczepiła mnie. Zgubiła mamusię, tak mi powiedziała. Zabrałam ją do miasta, zeby coś zjadła, a później zawiozłam ją do domu. Wywieszałam ulotki, czy ktoś jej nie zgubił, ale nic. Tak się zaczęło. - mówiąc to patrzyłam wprost przed siebie. Nie na Perrie, nie w dół. Może dlatego, że szła tam jakaś para? Może dlatego, że tęskniłam za...STOP.! Nie tęsknisz za nim.! to on Cię zostawił. 

*Kilak minut później*

Siedzieliśmy sobie w salonie, a Zayn  zabawiał dzieciaki. Gadałam z Perrie, opowiedziałam jej wszystko, szlochając. I wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że on nawet o nas nie zawalczył. O nas. Nie wybiegł nawet przed dom, żeby nas zatrzymać. Popatrzyłam na moją siostrę, która posłała mi tylko spojrzenie w stylu "Tak mi przykro". Mi też jest przykro. To ja muszę przechodzić przez to wszystko, nie on.



Ja Was chciałam baardzo 
przeprosić, ze rozdziały pojawiły się
tak późno. Ale są.! I myślę, że się cieszycie
tak samo jak ja ;3

/JednoKierunkowa ;3

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Huehuehue Thx..;* Szkoda tylko, ze tylko ty to komentujesz, a reszta nie ;c Spróbujesz rozpowszechnić mojego bloga? Prooszę. Bardzo mi na tym zależy ;/

      Usuń