Siedziałem sobie spokojnie na kanapie i bawiłem się z Darcy. Tak szybko rośnie. Poszedłem do kuchni i nalałem sobie soku, gdy nagle usłyszałem płacz mojej malutkiej. Pobiegłem do niej i co zobaczyłem? Krew leciała jej z główki. Nie wiedziałem co mam robić. Angel by wiedziała. Nie ma jej ponad dwa tygodnie.! Wziąłem moją małą i zawiozłem do szpitala. Wziął ją jakiś doktor chyba Smith nie jestem pewien. Facet miał czarno-brązowe włosy. Był wysoki, ale nie wyższy ode mnie. Po kilku minutach podszedł do mnie.
-Pan Niall James Horan? - powiedział przeglądając jakieś kartoteki.
-Tak. Co jest z moją córką? - zapytałem zniecierpliwiony.
-Wszystko jest dobrze, ale musi zostać do jutra na obserwacji. Z główką wszystko jest okey. Będzie miała tylko guza na czole.
-Mógłbym ją zobaczyć?
-Oczywiście. Pielęgniarka dyżurna pana zaprowadzi - powiedział i oddalił się. Po chwili przyszła pielęgniarka. Czarna karnacja, brązowe oczy. Ciemne włosy, lekko podkręcone. Szczupła, około 30 lat.
-To pan chciał zobaczyć córkę? - zapytała i przyjaźnie się uśmiechnęła.
-Tak. Tak to ja.
-Dobrzee. A jak córka się nazywa?
-Darcy. Darcy Horan.
-Yhmm...Proszę za mną.
Podążałem za nią, aż w końcu dotarłem do sali. Gdy tylko zobaczyłem moją małą córeczkę, od razu wziąłem ją na ręce i przytuliłem. Położyłem ją z powrotem. Spojrzałem na nią. Nic. Żadnych emocji. Jakby podmienili mi dziecko. Mam pomysł.! Wyjąłem z portfela zdjęcie Angel. Od razu się zaśmiała. I wtedy do mnie dotarło. Ona potrzebowała matki, a ja narzeczonej.
*Kilka godzin później*
Przed chwilą wszedłem z małą do domu. Tam czekała na mnie miła...niespodzianka? W salonie siedziała Chachi. Położyłem Darcy w łóżeczku w salonie.
-Tatusiu - krzyknęła mi do ucha.
-Czo?
-Musze Ci coś powiedzieć.!
-Ale najpierw daj buzi - grzecznie wykonała mój "rozkaz".
-Już.!
-Ślicznie. To co chciałaś mi powiedzieć? - zapytałem zaciekawiony.
-Mamusia.!
-Co mamusia?! - byłem zaniepokojony.
-Jest na górze.!
-Ale jak na górze? - Że Łat?
-No w łazience. Powiedziała, że mam Cię chwilkę przytrzymać, żeby ona mogła się pomalować.
Uśmiechnąłem się do niej. Wyjąłem telefon z tylnej kieszeni spodni i zadzwoniłem do niej.
-Cześć Aniołku - powiedziałem.
-Niall?
-No raczej, nie inaczej.
-Jak słodko - tak szekszi zamruczała.
-Długo jeszcze będziesz siedziała w tej łazience, czy w końcu wyjdziesz? - powiedziałem flirciarsko.
-Zarz zejdę - powiedziała i się rozłączyła. Zadzwoniłem szybko po Liama, żeby wziął dzieci na dzisiejszą noc. Na szczęście, szybko przyjechał. Zabrał dziewczynki i wyszedł. Po chwili przyszła moja piękność. Była ubrana w strasznie obcisłą, czerwono-krwistą sukienkę. wysokie, czarne szpilki. Włosy upięte w koka, do tego...stringi?! Ooo...będzie się działo. Podszedłem do niej i złapałem za biodra. Uśmiechnęła się. Popatrzałem jej głęboko w oczy. Patrzyła to na mnie, to na moje usta. Bez opamiętania wpiłem sie w jej słodkie usteczka.
*Oczami Angel*
Jego oczy, jego usta. Po prostu Me Gusta. (xD). Jego ręce błądziły bez celu po moim ciele. Pocałunki były co raz dłuższe i bardziej namiętne. Zsunął się dłońmi do moich pośladków. Gdy je uścisnął, jęknęłam. Przerwałam pocałunek. Popatrzyłam głęboko w jego oczy. Były przepełnione pożądaniem i miłością. Musiałam go zaspokoić tej nocy. Położyłam rękę na jego policzku. Były takie ciepłe. I znów to samo. Znów poczułam te pełne usta. Jego język wślizgnął się do mojej buzi. Pogłębiałam pocałunki. Podniósł mnie i zaniósł do sypialni. Po drodze prawie się wywróciliśmy, na co ja zareagowałam głośnym śmichem. Rzucił mnie na łóżko i zaczął ściągać z siebie T-shirt. Gdy łapał się już za pasek od spodni, złapałam go za rękę. Popatrzał się na mnie zdezorientowany. Nie wiedziałam dlaczego tak zrobiłam.
-Ja - powiedziałam. Co?! O boże. Czyli wychodzi na to, że teraz muszę mu zrobić dobrze? Aha...dobra. Zaczęłam rozpinać pasem, a spodnie same zleciały z jego bioder. Ja go walę.! Jakie to wielkie.! Znaczy sie, wiedziałam, że ma największego, ale że aż tak?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz