-Mała chcesz coś do picia? Albo do jedzenia? - zapytała Perrie.
-Chcę do Niall'a - znów się rozpłakałam.
-Ej nie płacz - usiadła obok mnie i mocno przytuliła - Najwidoczniej on na Ciebie nie zasługuje.
-Ale ja go kocham. Kocham Darcy.
-Dziewczyno on Cię zdradził! I to jeszcze z tą całą Charlotte! A co do Darcy, będziesz musiała mu ją zabrać.
-On się nią zaopiekuje. Lepiej niż ja.
-Angel ona ma prawie miesiąc! Potrzebuje mleka matki!
Znów się rozpłakałam.
-Jak będziesz czegoś potrzebować, to wołaj - powiedziała i wyszła. Znów zostałam sama. W takich chwilach Niall zawsze był ze mną. Ja pierdole! Dziewczyno nie myśl o nim! Zniszczyłaś mu życie! Skarciłam się w myślach. Nie na widzę swojego życia. Przypomniała mi się piosenka od Nialla. To, jak dla mnie zaśpiewał. http://www.youtube.com/watch?v=X1rm0VB1deY Podeszłam do okna i patrzyłam w gwiazdy. Do moich oczu znów napłynęły łzy.
-Niall debilu ja Cię kocham. Proszę. Proszę wróć do mnie. Błagam - mówiłam sama do siebie. Idiotko po co Ci to było?! Mogłaś sobie odpuścić! Otworzyłam okno, a wieczorny wiatr okrył moje ciało. To powinien być on. Nie wiatr, nie Pezz tylko on. Mój narzeczony. Zamknęłam je i znów usiadłam na łóżku. Nuciłam sobie piosenkę. Akurat do naszej sytuacji.
Za każdy dzień, zapłacić chcę.
Choć cenę za wysoką ustaliłeś, wiesz.
Nie łatwo jest z tą myślą biec, że nie.
(...)
Nie ma słów, które zniszczą Cię we mnie,
przenoszę się do miejsc w których mam Cię
na zawsze. Jesteś dla mnie. Twój obraz w
mojej głowie nie zgaśnie, nie zgaśnie.
Nie wyblaknie. Zachowam Cię już w sercu
na zawsze, na zawsze. Jesteś dla mnie
i zostań już.
Znów się popłakałam. Jakbym mogła, to bym już bym tutaj pływała przez te łzy. Ktoś dobija się do drzwi frontowych. Proszę Cię Perrie żeby to był Niall. O nie! To on! Muszę się schować. Przecież ja go kocham! O boże! Ktoś puka do drzwi. Nie pewnie otworzyłam.
-Mała ktoś do Ciebie - powiedziała Pezz. Poszła se, a po chwili przyszedł ten ktoś.
-Czego chcesz! - krzyknęłam.
-Za każdym razem, gdy Cię spotykam to Ty płaczesz.
-Zazdrościsz?!
-Choć - wyciągnął rękę w moją stronę. Tylko odwróciłam głowę. - Choć mówię! - szarpnął mnie za przed ramię i wyprowadził z pokoju. Przyparł do ściany i dotykał. Masował moją kobiecość i wycedził przez zęby.
-A teraz zejdziesz tam i powiesz, że wychodzisz. Zrozumiano? - nic nie powiedziałam. Wyciągnął nóż i go polizał - Zrozumiano?!
-T.t.tak - powiedziałam. Zeszliśmy na dół. Szturchnął mnie lekko na znak, żebym powiedziała. Pobiegłam do Perie i schowałam się za nią.
-Ej co tutaj się dzieje?! - krzyknęła.
-Perrie on ma nóż! - krzyknęłam, a on rozciął jej ramię. Dziewczyna upadła na podłogę, a on stał z głupim uśmieszkiem na twarzy. Powoli traciła przytomność.
-Perrie. Perrie proszę nie zostawiaj mnie. Tylko nie Ty. Błagam - popłakałam się.
-Idziesz czy nie - znów ten głos. Wstałam. Już chciałam się odwrócić, gdy usłyszałam jego głos.
-Ona nigdzie z tobą nie idzie - powiedział...Niall.
-A Ty czego tutaj chcesz?
Niall podbiegł do niego i zaczął go okładać. Ja pobiegłam do kuchni i wyjęłam z apteczki wszystko potrzebne do zrobienia opatrunku. Po 15-stu minutach przyjechała karetka i zabrała Perrie. Stałam i płakałam widząc, jak ona cierpi. Nagle ktoś mnie przytulił. Poczułam jego zapach. To był Niall. Nic nie mówił, tylko przytulił. Wiedział, że teraz tego potrzebuję.
-Przepraszam - powiedział łamiącym się głosem.
Nic nie powiedziałam. Opamiętaj się dziewczyno! Momentalnie się od niego odsunęłam.
-Kochanie. To jest nie prawda. Ja mam dziecko tylko z tobą. Z nikim więcej. Przysięgam.
-I jak Ty sobie to teraz wyobrażasz? Co, wszystko będzie super, ekstra, zajebiście?! Nie Niall, nie będzie. Jedź do domu. Darcy Cię potrzebuje. Nie mnie. - znów się popłakałam.
-Niall ja nie płaczę przez Ciebie. Tylko przez siebie. Ja na Was nie zasługuję. Nie zasługuję na takiego wspaniałego męża jak Ty i na taką cudowną córeczkę, jaką jest Darcy. Nie zasługuję. Nie odnajduję się w roli matki.
-Kochanie Ty musisz słyszysz? MUSISZ wrócić do domu. Rozalie karmi nasze dziecko. To powinnaś być Ty.
-Wyjdź.
-Co?
-Wyjdź Niall. Ja muszę jechać do Perrie. Bardzo mnie teraz potrzebuje.
-Czy, że Perrie jest dla Ciebie ważniejsza, nić własne dziecko?!
-Niall, Darcy zawsze będzie dla mnie najważniejsza, tak samo jak Ty. Ale ona ma Ciebie. Was.
-Nas - powiedział i wpił się w moje usta.
-Tak bardzo Cię kocham - powiedziałam i odwzajemniłam pocałunki.
-Teraz jesteśmy jednością.
-A co z tą dziewczyną? Co z Charlotte? Przecież masz z nią dziecko.
-Kochanie ona jest bezpłodna. Nie może mieć dzieci.
Posłałam mu uśmiech. Spakowałam moje rzeczy i pojechaliśmy do domu.
Heej!
Dzisiaj mam jakąś taką wenę.
Jak na razie dodałam 4 rozdziały.
DZISIAJ! Kocham Was miśki.
Ten rozdział dedykuję
...
Magdzie T!
Gratuluję i zabieram się za
następny xD Kocham Was xxx
Daaaaj dzis kolejny PROOOOOOOOOOSZEEEE X10000000000000000,69
OdpowiedzUsuń