poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 29."Z kąt wiedziałaś, że przestaną?"

Musieliśmy jeszcze zabrać małego. Wzięłam go na ręce, a Niall spakował jego ciuszki. Jechaliśmy w kompletnej ciszy. Gdy dotarliśmy  do domu przywitała się ze mną Rozalie. Położyłam Cody'ego do łóżeczka Darcy, a ją wzięłam na ręce. Pożegnaliśmy się z Ros i usiedliśmy na kanapie. Niall wziął młodego na ręce i przyszedł do mnie. Tylko nie to. Oby dwoje płaczą.
-Chyba są głodni - zaśmiał się Niall. 
-Chyba tak. Wyjdziesz?
-Pewnie - powiedział i wyszedł. To jest męczące. Po skończeniu zadzwonił mój telefon. Niall go odebrał.
-Tak...No okey...Jest cały...to do zaraz - usłyszałam tylko to, bo poszedł do kuchni. Podałam Darcy jemu, a sama poszłam przebrać małego.

*Oczami Nialla*

 Chwilę później do domu wparował Zayn.
-Co z nimi?!
-Cody jest z Angel właśnie go przebiera. A co do Perrie. Musisz jechać do szpitala.
-Jak to do szpitala?!
-Jeden z The Wanted rozciął jej rękę. Karetka ją zabrała.
-Zabiję gnoja.
-Spokojnie.
-Dobra dzięki. Popilnujecie młodego? Muszę do niej jechać.
-Pewnie.
-A jaki to szpital?
-Św.Tomasza.
-Dobra to ja lecę. Narka. - powiedział i wyszedł. Darcy zaczyna płakać. Chodzę z nią i chodzę, ale nic. Robię śmieszne miny, też nic. Przyszła Angel z Codym. Super! Oby dwoje płaczą. 
-I co zrobimy? - zapytałem.
-Mam pomysł. Tylko musimy być ostrożni. - powiedziała i położyła młodego na kanapie. Wzięła ode mnie Darcy i poczyniła to samo. O dziwo, zadziałało. Nie płaczą.
-Z kąt wiedziałaś, że przestaną?
-Nie wiedziałam. Oglądałam program w telewizji, że jeśli dzieci nie chcą się uspokoić to najlepiej położyć obok kogoś, kto jest im bliski. A że Cody jest jej kuzynem to podziałało.
-Jesteś cudowna - powiedziałem i wpiłem się w jej usta. Maluchy Nas rozdzilały, więc całowaliśmy się nad nimi. Usłyszałem śmiech. Popatrzyłem w dół i ujrzałem maluchy. Tak słodko się śmieją.

*Oczami Angel*

Tak strasznie mi go brakowało. Jego dotyku, jego ust. Jego. Po prostu jego. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku.
-Niall? Ale wiesz, że musimy jechać po jego łóżeczko.
-Wiem, wiem. Coś mi się wydaje, że Perrie będzie miała operację.
-Też tak myślę.

*Kilka dni później*

Ubrałam się i poszłam zrobić śniadanie. Niall siedział na kanapie. Maluchy śpią. Świetnie.Poszłam sprawdzić co z nimi. O dziwo nie spali. Leżeli sobie grzecznie, a na mojej twarzy zagościł uśmiech. Pogłaskałam Codyego po brzuszku, a on złapał mojego palca w swoją małą rączkę. Przyszedł Niall i ucałował tył mojej głowy. Wziął Darcy na ręce i wyszedł. Zrobiłam to samo z młodym. Ale przedtem go nakarmiłam. Podałam go Niallowi, a sama wzięłam Darcy i poszłam do kuchni. Nakarmiłam małą i wróciłam do Nialla.
-Co powiesz na spacer? - zapytał. 
-Z młodymi?
-Tak. Ale idziesz z nami. Nie zostawię Cię teraz samej w domu, bo znów mi uciekniesz - powiedział, a ja się zaśmiałam. Ubraliśmy maluchy i wyszliśmy. Poszliśmy na kebaby i do parku. Złapałam Nialla za rękę, a ten sie uśmiechnął.
-Tak strasznie mi Cię brakowało - powiedział.
-Mi Cię też. Przepraszam, że uciekłam. Kocham Cię i Darcy, ale nie wytrzymałam. Jeszcze ten Tom. Przepraszam. - powiedziałam i spuściłam głowę.
-Ej, nie przepraszaj. To nie twoja wina tylko moja. Oni chcą mi Cię odebrać. Tylko proszę Cię, uważaj. Tom jest do wszystkiego zdolny.
-Dobrze - pocałowaliśmy się, a Cody zaczął się śmiać. Wiem dlaczego. Zobaczył Perrie i Zayna.
-Hej - przywitaliśmy się wszyscy.
-I jak z ręką? - zapytałam.
-Dobrze. Lekarz powiedział, że powinnam się oszczędzać. Założysz szwy i coś tam jeszcze gadał.
-Aha. Czyli wszystko jest okey?
-Tak.
-Dobra to my Wam oddajemy małego i idziemy w swoją stronę. A! On może płakać.
-Dlaczego? Coś mu się stało?
-Nieee... Po prostu jak on jest blisko z Darcy to żadne z nich nie płacze.
-Aaa...Dobra. To pa.
-Pa.
Oni poszli w swoją stronę, a my w swoją. Gdy wróciliśmy, a było grubo po 21. Wykąpaliśmy Darcy i ułożyliśmy ją do spania.



1 komentarz: