*Następnego dnia*
Obudziłem się. Ałć? Coś zaczęło gryźć? Mnie w nogę? Ha ha ha. Na pewno nie. Spojrzałem pod kołdrę. Co do ku*wy?! Pisnąłem jak mała dziewczynka i uciekłem z łóżka. Po chwili obudziła się Angel i coś wymamrotała:
-Mmm...Kochanie. Przestać gryźć mnie po stopie - i słodko zachichotała. Spojrzała na mnie, a uśmiech zniknął jej z twarzy.
-Malutka spokojnie. To nie byłem ja. - popatrzała pod kołdrę i zaśmiała się.
-Z czego się tak śmiejesz? - zapytałem oburzony.
-Po pierwsze. - usiadła na łóżku - jesteś bez bokserek, co mnie bardzo podnieca. - zaśmiałem się i zakryłem swoją męskość. - Po drugie. Obudziłeś mnie tym piskiem. Po trzecie. - westchnęła.
-No co to jest pod łóżkiem?! - poganiałem ją.
-Ha ha ha.!!! Kochanie.! To jest Labrador.!
-Co?! - Ym..WTF?!
-No popatrz!! - wyjęła spod kołdry małego szczeniaczka. Usiadłem na łóżku obok nich i wziąłem go na ręce. Popatrzył się na mnie takim słodkim wzrokiem.
-Ale co on tutaj robi? - zapytałem sam siebie, a do sypialni wbiegła Chachi.
-Kampi.! Tutaj jesteś.! - zaczęła krzyczeć i zabrała mi go. Wybiegła, ale po chwili się wróciła. Popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
-Ykhm...emm...Niall? - powiedziała trochę zmieszana Angel. Popatrzałem na nią, a ona pokazała na moje krocze. Ja pierdole.!!! Jestem goły!! Szybko wskoczyłem pod kołdrę, a mała uciekła śmiejąc się. Zarumieniony schowałem się pod nią.
*Oczami Angel*
To to był chyba najlepszy poranek świata.! Nie dość, że ten słodki piesek to jeszcze Niall i te jego piski. Ha ha ha. A co do tego pieska. Muszę porozmawiać z małą. Skąt ona go ma? Może inaczej. Jak on się tutaj dostał? Przecież ten piesek jest taki malutki, a łóżko takie wysokie. To było dziwne. Poszłam do łazienki. Odkręciłam kurki i weszłam pod wodę. Przeszły mnie dreszcze. Wspomnienia z wczorajszej nocy. to było coś pięknego. Tak mi tego brakowało. Jego ust. Jego dotyku. Jego. Po prostu jego. Brakowało mi go w sobie. A jak już go poczułam. Poszedł na całość. Nie cackał się. Wszedł we mnie jednym sprawnym ruchem. Gdy tak sobie rozmyślała, usłyszałam pukanie do drzwi. Zakryłam się ręcznikiem i krzyknęłam "proszę!".
-Cześć mamusiu.!
-Hej kochanie. Przyszłaś się wykąpać? - zapytałam.
-Nie. Zapytać.
-O co kochanie?
-Pójdziesz ze mną i z tatusiem na spacer?
-Pewnie. Tylko się wyszykuję, dobrze? - pokiwała główką i uciekła. Wytarłam całe swoje ciało i wysuszyłam włosy. Splotłam je w niesfornego koka i poszłam do sypialni. Nialla już w niej nie było. Ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie czekało mnie już śniadanie. Zjadłam i wszyscy wyszliśmy. Pogoda była cudowna.! Słońce świeciło, ptaki śpiewały. Zaciągnęłam głęboko powietrze do płuc i je wypuściłam. Żyć nie umierać. Mój kochany popatrzał się na mnie i uśmiechnął szeroko. Postanowiliśmy pójść do parku. Chachi bawiła się z Kampim, a ja z Niallem oraz Darcy na rękach siedziałam na ławce i ją karmiłam. Zjadła całą butelkę.
-Niall kochanie? - nic nie powiedział.
-Niall? - teraz tak. Po jego minie wywnioskowałam, że jest z czegoś niezadowolony. Popatrzałam w tą samą stronę co on, ale nic takiego nie zauważyłam. Mała bawiła z pieskiem i z innymi dziećmi. To chyba dobrze?
-Angel? Bo ja zapomniałem telefonu z domu. Poczekasz jakieś 10-20 minut? - pokiwałam głową, a on cmoknął mnie w policzek. Gdy już zniknął mi z pola widzenia podbiegła do mnie Chachi z Kampim. Pies wpadł do stawu i jest cały z błota. Zaśmiałam się i ucałowałam ją w czółko. Gdy wróciliśmy do domu, Nialla nie było. Pewnie to nic. Rozebrałam dziewczynki i poszłyśmy do salonu. Na stole leżała karteczka:
Angel.
Proszę Cię, nie wychodźcie
z domu. Widziałem, jak ktoś
się koło niego kręci. To był
chyba Chris i Charlotte.
Ale pewności to ja nie mam.
Jeśli nie czujesz się bezpieczna,
zadzwoń po kogoś. Ale po jakiegoś
chłopaka. Oni będą mieli broń.
Już zawiadomiłem Harry'ego,
Louisa, Zayn'a i Liama,
więc spokojnie.
Kocham Cię Niall xx
Spokojnie? Spokojnie?! On chyba oszalał. Musze do niego zadzwonić. Jeden sygnał, drugi, trzeci i nic. Cisza. Przestraszona zadzwoniłam po wszystkich. Po jakiś 20 minutach dom był pełen. Tylko dziewczyn nie było.
-Słuchajcie - wszyscy popatrzeli się na mnie.
-Co jest? - zapytał Louis.
-No bo ja muszę isć na górę. Wiecie przebrać Darcy, wykąpać Kampiego
-Zarz zaraz...Kampiego? - zapytał zdziwiony Harry.
-No tak. Mamy pieska. Kampi ma na imię. Nie nie wiem z kąt sie u nas wziął ale,... - nie dokończyła, tylko zachichotałam. - Nie nic. - przypomniała mi sie reakcja Nialla w łóżku. Ha ha ha. No ale im tego nie powiem.
-No powiedz - dopytywał się Liam.
-Nie nic. Zaopiekujecie się chwilę dziewczynkami? Ja pójdę wykąpać Kampiego? - kiwnęli głowami, a ja zawołałam.
-Chachi.! Wujkowie przyjechali.! - mała zbiegła po schodach i szybko wskoczyła Zaynowi na ręce. Momentalnie była w centrum uwagi. Uśmiechnęłam się sama do siebie patrząc, jak wszyscy zaczynają ją łaskotać. Poszłam jeszcze tylko po Darcy i podałam ją Liamowi. Gdy kąpałam Kampiego, ktoś wszedł do łazienki. Harry. Podszedł do mnie i uśmiechnął się przyjaźnie. Oczywiście odwzajemniłam gest. Pomógł mi go wytrzeć. Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę i wróciliśmy z małym do reszty. O dziwo, nikogo nie było. Tylko Chachi liczyła przy blacie. "Dziesięć.!". Krzyknęła i zaczęła ich szukać. Oczywiście nie wiedziałam gdzie oni są, za to Harry najwyraźniej tak. Podpowiadał jej, a ona tylko chichotała i biegła w podane przez chłopaka miejsce. Louis był w ogrodzie za różami. Liam razem z Darcy w szafie, a Zayn. Właśnie. Gdzie on jest? Wszyscy zaczęliśmy go szukać. Poszliśmy na górę. Nic. Po chwili usłyszeliśmy, że ktoś w salonie woła "Za siebie". Czyli się znalazł. Wszyscy zbiegli po schodach, a chłopak siedział rozłożony na kanapie z miną zwycięscy.
-Napijecie się czegoś? - zapytałam z grzeczności. Wszyscy kiwnęli głowami - To mi też przynieście - powiedziałam.
*Parę minut później*
Wszyscy siedzieliśmy i bawiliśmy się w ogrodzie. Zawołałam Harryego na stronę. Chłopak podbiegł do mnie i zapytał zdyszany.
-Co jest?
-Gdzie jest Niall? - zapytałam prosto z mostu. Jego mina nie wróżyła nic dobrego.
No heey.!!
Sorki, że rozdział
jest dopiero dzisiaj, ale
jakoś nie miałam czasu, żeby
go napisać ;/. Mam nadzieję, że
mi to wybaczycie. Nie wiem, czy ten
nadaje się do czytania, bo wena ostatnio
mi nie dopisuje, ale jest.!! I mam
nadzieję, że Wam się spodoba, bo
się nad nim namęczyłam. A tak z
innej beczki, to dedykuję ten
rozdział
.
.
.
Milenie Cybulskiej.!!
Bum, bum, tss...xD